Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Małżeństwo jest początkiem wieczności [zdjęcia, wywiad]

Mateusz Stępień
Monika i Marcin Gomułkowie - od dwóch lat małżeństwo i autorzy internetowego projektu „Początek Wieczności” - jednego z najbardziej popularnych w polskim internecie.

Mateusz Stępień: Najpierw porozmawiajmy o was.
Monika: W Inowrocławiu mieszkałam od urodzenia. Najpierw na Rąbinie, potem na osiedlu Lotniczym. Chodziłam do Szkoły Podstawowej nr 4, Gimnazjum nr 2 i liceum im. Jana Kasprowicza. Później przeprowadziłam się do Torunia. Tam, choć raczej powinnam powiedzieć tutaj - bo w tym mieście już zostałam, skończyłam prawo na Uniwersytecie im. Mikołaja Kopernika. Z Inowrocławiem wciąż jestem związana. Mieszkają tam dziadkowie Adasia, tzn. moi rodzice (śmiech).
Marcin: Ja pochodzę z Tychów na Śląsku. Nie będę przywoływał wszystkich szkół, ale powiem może, że jako ostatni rocznik zdawałem maturę w czwartej klasie liceum. Jestem absolwentem politologii na Uniwersytecie Śląskim w Katowicach. Swoją drogą niedługo nasze rodzinne miasta będą miały coś ze sobą wspólnego. Włodarze Tychów przygotowują się do wybudowania tężni solankowej (śmiech).

Gdzie się więc poznaliście?
Monika: We francuskich Alpach.
Marcin: Dokładnie: „Ona wpada na niego na stoku... i żyli długo i szczęśliwie” (śmiech).
Monika: Jadą tam, żeby poszaleć na stoku, imprezować, ale też… poznać kogoś. Tak było w naszym przypadku - chop ze Śląska poznał dziołchę z Kujaw (śmiech).

Czym zajmujecie się na co dzień?
Monika: Od 11 miesięcy i 24/7 spełniam oczekiwania mojego wymagającego szefa - synka Adasia. Ale nikt nie jest w stanie zapłacić mi więcej od niego (śmiech). Oboje z Marcinem jesteśmy mediatorami. Choć w naszym kraju wciąż jest to dość słabo znany zawód, to w ostatnim czasie coraz więcej spraw kierowanych jest przez sądy do mediacji.
Marcin: Tutaj wypadałoby pozdrowić wszystkich sędziów (śmiech).
Monika: Wraz z zaprzyjaźnioną położną prowadzimy też Szkołę Rodzenia Medius i zapraszamy wszystkie mamy w stanie błogosławionym (śmiech).
Marcin: Jestem przedsiębiorcą. W ostatnim czasie wszystkie siły kieruję w stronę rozwijania marki „Początek Wieczności”. Otworzyliśmy sklep internetowy. Trwają ostatnie szlify nad nową szatą graficzną bloga. Oczywiście nadal nagrywamy filmy. Niedawno rozpoczęliśmy współpracę z największą siecią partnerską w polskim YouTube. Dzięki względnie dużej rozpoznawalności naszych kanałów w social mediach spełniłem jedno ze swoich marzeń i zostałem felietonistą ogólnopolskiego medium. Jeździmy w różne miejsca Polski, jesteśmy zapraszani do opowiadania o tym, jak to jest z tym naszym małżeństwem (śmiech).

Skąd pomysł na „Początek Wieczności” - bloga, fan page na Facebooku, konto na Instagramie, kanał na YouTube, na których przekazujecie, że małżeństwo - jak sami piszecie - to: „(…) początek czegoś o wiele większego. Czegoś co przekracza nasze rozumienie wspólnego życia, wzajemnej relacji, rodzicielstwa - rzeczy pięknych, najlepszych i najważniejszych, ale jednak, w obliczu kruchości naszego istnienia, niewystarczających”.
Monika: Dwa lata temu, przygotowując się do naszego wielkiego dnia, postanowiliśmy założyć kanał na YouTube - głównie dla rodziny, gości weselnych, naszych znajomych. Opublikowaliśmy na nim materiał, jaki dostaliśmy od fotografów. Jego przyjęcie przez postronnych ludzi przerosło nasze wyobrażenia. Byliśmy ogromnie zaskoczeni, że ktoś wielokrotnie ogląda te filmy, płacze przy nich i co więcej chce, żebyśmy nagrywali więcej.
Marcin: Pomyślałem: „Nie znasz nas i płaczesz?! Przecież tutaj potrzeba psychologa!” (śmiech).
Monika: Zastanawialiśmy się, czy nagrywać i jak to robić. W końcu nadarzyła się świetna okazja. Zupełnie na luzie zrealizowaliśmy pierwszy film, jakim były życzenia bożonarodzeniowe.
Marcin: I tutaj znowu nastąpił odzew, który totalnie nas rozłożył: „to najlepszy prezent na święta”, „chcemy więcej”, „nareszcie”, to tylko niektóre z komentarzy pod tym filmem. Przekonaliśmy się, że ludzie naprawdę chcą nas oglądać (śmiech). Jako, że my nie chcemy promować siebie, bo tak naprawdę nie ma kogo promować (śmiech), postanowiliśmy wykorzystać zaistniałą sytuację do promocji małżeństwa, rodziny, Torunia i… Bóg jeden wie czego jeszcze.

Polecacie małżeństwo. Jak zmieniło się wasze życie po ślubie?
Monika: Ani wcześniej, ani później nie powiedzieliśmy sobie wzajemnie i w obecności świadków: „ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że cię nie opuszczę aż do śmierci”. To „aż do śmierci” zmienia wszystko. To po pierwsze.
Marcin: Po drugie - w czasach, w których żyjemy, raz dane słowo ma wartość mniej więcej tak długo, jak długo znajduje się na żółtym pasku w serwisie informacyjnym, a relacje buduje się w oparciu o zmiany statusów na portalach społecznościowych. Naszą aktywnością chcemy przypomnieć o tym, że w głębi duszy wszyscy pragniemy być z drugą osobą na zawsze. Zacząć nasze „niebo” - tutaj, na ziemi. Stąd nasza nazwa - „Początek Wieczności”. Jeśli uda się pokazać piękno małżeństwa i rodziny dla choć jednej niezdecydowanej pary, stwierdzimy, że warto nagrywać to nasze gadanie (śmiech).

Jak wygląda wasza praca nad materiałami do kanałów społecznościowych. Wszystko macie szczegółowo rozpisane - plan, realizację, daty, tematy?
Monika: Do tej pory nie planowaliśmy za wiele, wszystko było spontaniczne i wypływające prosto z serca. Ale w ostatnim czasie łapiemy się na tym, że jest tak dużo różnego rodzaju spraw, że bez planu ani rusz.
Marcin: Serce nadal będzie panowało nad rozumem, ale myśleć trzeba, dlatego kończymy ustalanie naszego tygodniowego harmonogramu, który mamy nadzieję konsekwentnie realizować (śmiech).
Monika: Choć mamy spis tematów, to stale dostajemy prośby o publikowanie odpowiedzi na konkretne pytania, w międzyczasie Adasiowi wyrasta kolejny ząb i… plany biorą w łeb (śmiech).
Marcin: To taka wymówka młodych rodziców, ale jest w tym trochę prawdy. W każdym razie trochę planu, trochę bez planu. Myślę, że dziennikarze coś o tym wiedzą. Gdy wyskakuje niespodziewanie jakaś „łamiąca wiadomość”, trzeba odłożyć w czasie inną publikację, nawet najbardziej wypieszczoną „jedynkę” (śmiech).

Jak często odwiedzacie Inowrocław?
Monika: Trzeba przyznać, że w ostatnim czasie bywamy raczej rzadko, ale to dlatego, że dziadkowie Adasia często przyjeżdżają do Torunia (śmiech). Ale gdy tylko mamy okazję, czujemy się tam jak u siebie. Miasto znam od podszewki, zawsze będzie bliskie mojemu sercu. Nadal jesteśmy związani z Inowrocławiem zawodowo. Wspomniana fundacja mediacyjna i szkoła rodzenia znajdują się przy ul. Dubienka.
Marcin: Był czas, że bywałem w Inowrocławiu codziennie. Polubiłem miasto, ludzi w nim mieszkających. Dzięki niemu pokochałem Kujawy - Solanki to dla mnie jedna z perełek całego województwa. No i przede wszystkim wydał na świat moją ukochaną żonę (śmiech).
Monika: To prawda.


emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Filip Chajzer o MBTM

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na znin.naszemiasto.pl Nasze Miasto