Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

In vitro ze łzami w oczach

Dorota Habel
Godzina 22, poczekalnia w bydgoskiej Klinice Leczenia Niepłodności "Genesis" pełna. Na wizytę u lekarza czekają pary w różnym wieku. Łączy je jedno - za wszelką cenę chcą mieć własne dziecko.

Godzina 22, poczekalnia w bydgoskiej Klinice Leczenia Niepłodności "Genesis" pełna. Na wizytę u lekarza czekają pary w różnym wieku. Łączy je jedno - za wszelką cenę chcą mieć własne dziecko.

- Zdarza się, że przyjmujemy nawet do 1-2 w nocy. Jesteśmy jedynym tego typu ośrodkiem w województwie, ale podejrzewam, że gdyby było ich u nas kilka, również nie brakowałoby pacjentów - mówi dr Maciej Socha, lekarz pracujący w klinice.

W Polsce pierwsze dziecko dzięki in vitro przyszło na świat 20 lat temu. Od samego początku metoda wzbudzała mnóstwo emocji.

- Przez cztery lata bezskutecznie starałam się zajść w ciążę. W końcu usłyszałam, że takim osobom pomaga klinika w Białymstoku. Natychmiast wsiedliśmy z mężem w samochód, by spotkać się z lekarzami - mówi bydgoszczanka, mama sześcioletnich bliźniaków, która urodziła w wieku 32 lat. - Medycy poinformowali nas o sposobach leczenia i o możliwości zapłodnienia pozaustrojowego. Nie chcieliśmy już czekać, poddawać się długotrwałym terapiom, w końcu z każdym rokiem szansa na ciążę malała. Jeszcze podczas tej samej wizyty zdecydowaliśmy się na in vitro. Powiodła się już pierwsza próba - mówi kobieta.

- 11 lat czekaliśmy z mężem na dziecko. Znajomi i rodzina wciąż pytali, dlaczego nie mamy potomstwa. Komentowali, że jesteśmy wygodni, wolimy robić karierę, myślimy tylko o sobie. Nawet nie wiedzieli, że zadawali nam ogromny ból - tłumaczy ze łzami w oczach mieszkanka Grudziądza. - Myślałam o adopcji. Mąż jednak nie był przekonany. Mówił, że takiemu dziecku w naszym środowisku nie będzie łatwo. Ludzie będą wytykać je palcami. Para zgłosiła się do bydgoskiej kliniki "Genesis". Dziś ma 11-miesięcznego syna.

- Na niepłodność leczyłam się sześć lat. Nie byłoby mnie stać na terapię, gdyby nie kredyt na 20 tys. zł. Mam za sobą nieudaną próbę in vitro w Gdańsku. Powiodło się w Bydgoszczy - mówi 30-letnia mieszkanka Inowrocławia, mama 1,5 - rocznego chłopca, która o swoich problemach nie opowiedziała nawet najbliższej rodzinie.

- Pragnienia macierzyństwa nie powinno się realizować za wszelką cenę. Metoda in vitro jest nieetyczna. Pisał o tym m.in. Jan Paweł II w encyklice. Przechodzimy teraz prawdziwy egzamin z tego, czy naprawdę jesteśmy pokoleniem JPII - twierdzi ks. Wenancjusz Zmuda z bydgoskiej kurii.

Kościół argumentuje, że aby zapewnić pacjentce i sobie sukces, lekarze starają się wyhodować jak najwięcej zarodków. - Nie wszystkie są jednak przekazywane kobiecie. A przecież każde istnienie ludzkie ma prawo do życia, skoro już zostało do niego wzbudzone. Nie należy przeprowadzać selekcji. Rozwiązaniem może być na przykład adopcja. Mam znajomych, którzy dzięki temu są dziś szczęśliwymi rodzicami - tłumaczy ksiądz.

od 7 lat
Wideo

Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na kujawskopomorskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto