Podejrzane odpady wrzucane do wyrobiska po cegielni w Kozłowie? Mieszkańcy się niepokoją

- Mieszkańcy są bardzo zaniepokojeni, wielu z nich sygnalizuje mi, że na terenie cegielni znowu zaczęły się podejrzane wywozy - informuje Bogdan Tarach, sołtys Kozłowa. - Po doświadczeniach sprzed sześciu lat ludzie są przewrażliwieni. Każdy uważnie przygląda się, a nawet fotografuje ciężarówki, które zaczęły podjeżdżać pod byłą cegielnię i coś do niej wsypywać.

Mieszkańcy obawiali się skażenia wód podziemnych

Przypomnijmy, że chodzi o rekultywację dołu o pojemności 268 tys. metrów sześciennych. W 2012 roku przedsiębiorca z Grudziądza miał nadzieję na zasypanie wyrobiska różnego rodzaju odpadami. Mieszkańcy obawiali się ich niepewnego pochodzenia, była mowa o pyłach przemysłowych i żużlu.

Mały one być nawet wypiętrzone około dwóch metrów ponad poziom gruntu.

Pojawiły się obawy, że do wyrobiska trafią substancje toksyczne, które mogą doprowadzić do skażenia wód podziemnych, na czym ucierpi całe Świecie. Wywołało to stanowczy protest mieszkańców, przede wszystkim Kozłowa.

- Ich obawy okazały się zasadne. Na szczęście wtedy udało się powstrzymać dalszy wywóz odpadów do naszej wsi - przypomina Tarach.

Czekają na wyrok Naczelnego Sądu Administracyjnego

Pomogło temu m.in. opracowanie planów zagospodarowania przestrzennego dla terenu dawnej cegielni, zgodnie z którym po rekultywacji, czyli zasypaniu go substancjami nieszkodliwymi, np. kamieniami czy piachem, ma być on użytkowany rolniczo. W ten sposób gmina Świecie zablokowała pomysł usytuowania składowiska odpadów w Kozłowie, o co wystąpił do starostwa inwestor.

- Dalszy wywóz odpadów został powstrzymany, nie udało się jednak wyegzekwować opróżnienia wyrobiska z tego, co już zostało do niego nawiezione. Badania tych substancji nie dowiodły skażenia gruntu, ale wykazały przekroczony poziom cynku. Minimalnie, ale jednak - przypomina Józef Gawrych, kierownik Wydziału Ochrony Środowiska, Rolnictwa i Leśnictwa w Starostwie Powiatowym w Świeciu.

Sęk w tym, że sprawa ciągle czeka na rozstrzygnięcie w Naczelnym Sądzie Administracyjnym.
- Sądy w Polsce działają, jak działają i to wiąże nam ręce - wyjaśnia Gawrych.

Jednak nie uzasadnia to dalszego wsypywania do dołu po cegielni substancji niejasnego pochodzenia.
- Właściciel wyrobiska nie zgłosił nam, że będzie coś do niego wywoził, dlatego skontrolujemy to, co trafiło do niego w ostatnich dniach - zapowiada Józef Gawrych.

Ma on nadzieję, że będą to substancje dopuszczane w rekultywacji.
- Możliwe, że są to pozostałości z budowy drogi ekspresowej S5, która jest prowadzona w sąsiedztwie - mówi Gawrych.

Do sprawy wrócimy.