Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

„Rz”: nawet w czasie lockdownu deweloperzy budowali więcej mieszkań niż dziś. Jak to wpłynie na ceny nieruchomości?

Przemysław Zańko-Gulczyński
Przemysław Zańko-Gulczyński
Deweloperzy wstrzymują dziś budowę mieszkań nie tylko z uwagi na spadający popyt, ale także z chęci zysku.
Deweloperzy wstrzymują dziś budowę mieszkań nie tylko z uwagi na spadający popyt, ale także z chęci zysku. Arkadiusz Wojtasiewicz/Polska Press/ZDJĘCIE ILUSTRACYJNE
Podaż nowych mieszkań mocno spadła, a eksperci przewidują, że nowych lokali może powstać w tym roku nawet o 40 proc. mniej. To odpowiedź rynku na spadający popyt związany z trudno dostępnymi kredytami hipotecznymi, jednak deweloperami kieruje też chęć utrzymania wysokich marż – pisze czwartkowa „Rzeczpospolita”.

Spis treści

Nowych mieszkań mniej niż w pandemii. Deweloperzy tną inwestycje

Dziennik podkreśla, że w ślad za postępującym kurczeniem się popytu na kredyty hipoteczne i spadkiem sprzedaży mieszkań deweloperzy przystąpili do mocnego cięcia inwestycji.

– Według danych GUS w sierpniu firmy ruszyły z budową zaledwie 5,2 tys. lokali, o 63 proc. mniej rok do roku (pamiętając, że sezon budowlany w 2021 r. był okresem bezprecedensowego boomu) i 38 proc. mniej niż w lipcu – czytamy w artykule.

„Rzeczpospolita” zaznacza, że skalę skurczenia się inwestycji lepiej obrazuje fakt, że nawet w kwietniu i maju 2020 r., czyli w czasie lockdownu i niepewności co do rozwoju pandemii koronawirusa, ruszała budowa 6,2 tys. mieszkań.

– To drugi raz, kiedy firmy zaczęły budować mniej mieszkań w skali miesiąca niż inwestorzy indywidualni domów! Dopiero za kilka dni poznamy dane szczegółowe, ale te za lipiec pokazały już, że zacierają się wszystkie trzy silniki rynku: produkcja spada w sześciu największych aglomeracjach oraz odpowiedzialnych za boom w ostatnich latach miastach powiatowych i mniejszych ośrodkach – podkreśla gazeta.

Sprawdź, czy masz wszystko, czego potrzebujesz

Materiały promocyjne partnera

Rynek pierwotny skurczy się do najniższego poziomu w historii?

Jak zwraca uwagę dziennik, deweloperzy w przyspieszonym tempie dążą dziś do zrównoważenia rynku i ograniczenia ryzyka inwestycyjnego, na masową skalę wstrzymując nowe budowy. Eksperci nie mają wątpliwości, że wpłynie to na wiele gałęzi gospodarki.

– W efekcie oferta w krótkim czasie może skurczyć się do najniższych w historii wartości, ze wszelkimi tego negatywnymi skutkami – przewiduje cytowany w dzienniku ekspert portalu Rynekpierwotny.pl Jarosław Jędrzyński. – Mieszkaniówka ma przemożny wpływ na inne segmenty gospodarki: firmy budowlane czy produkcję materiałów budowlanych i wykończeniowych, wyposażenia wnętrz, mebli, sprzętu AGD. Sierpniowe dane GUS zwiastują pogłębianie kryzysu być może do pełnej recesji.

Zdaniem eksperta zmniejszenie produkcji oznacza, że raczej maleją szanse na korektę cen nowych mieszkań, bo tych po prostu niebawem będzie dotkliwie brakować. Jak podaje gazeta, główna analityczka ds. rynku nieruchomości w Sonarhome.pl Barbara Bugaj uważa, że tąpnięcie produkcji mieszkań było spodziewane. Jej zdaniem w całym 2022 r. podaż nowych mieszkań może spaść o ok. 40 proc.. Jak ocenia „Rz”, deweloperami kieruje nie tylko chęć dostosowania podaży do popytu, ale też utrzymania marż na obecnym poziomie mimo malejącej sprzedaży.

Co będzie z cenami mieszkań? Nawet inwestorzy chcą zmian

Spadający popyt na mieszkania zwykle budzi nadzieje na obniżki cen. To w końcu jedna z podstawowych zasad działania rynku. Eksperci nie są jednak pewni, czy w tym przypadku mieszkania rzeczywiście potanieją. Droga budowa (zarówno pod względem cen materiałów budowlanych, jak i robocizny) sprawia bowiem, że deweloperzy chętnie przerzucają dziś koszty na klientów.

– Na rynku wtórnym w Warszawie widać, że bardzo lekka obniżka cen o kilka, maksymalnie 5 proc., jest już możliwa, a przy wydłużaniu się czasu sprzedaży skłonność właścicieli do obniżania cen wzrasta. Jednak rynkiem wtórnym i pierwotnym rządzą inne prawa. Pytanie, czy te rynki tak bardzo się rozwarstwią, że na pierwotnym, przy długo utrzymującym się niskim popycie, ceny wciąż będą mogły pozostać na stabilnym poziomie bądź nawet rosnąć? – zastanawia się cytowana przez „Rz” Bugaj.

Póki co, choć klienci kupujący mieszkania na kredyt praktycznie zniknęli z rynku, deweloperów ratuje popyt ze strony inwestorów oraz funduszy inwestycyjnych. Nawet te podmioty zaczynają jednak oczekiwać obniżek cen.

– Nabywcy instytucjonalni mieli być dla deweloperów wyjściem awaryjnym, zwłaszcza że rynek najmu ma się dobrze, ale fundusze PRS oczekują obniżki cen mieszkań i mamy na rynku przykłady transakcji, które nie doszły do skutku właśnie z tego powodu. Zatem oczekiwanie, że trend cenowy zmieni się na rynku pierwotnym, pojawia się nie tylko u Kowalskiego, ale także instytucji profesjonalnie inwestujących na tym rynku – dodaje Bugaj.

Czasy są trudne, więc deweloperzy grają na czas?

Zdaniem ekspertów, na których powołuje się „Rz”, spadająca podaż mieszkań nie powinna dziwić. Stanowi bowiem naturalną konsekwencję niepewnej sytuacji gospodarczej i geopolitycznej, a także zjawisk takich jak zastój na rynku kredytowym czy drożyzna na rynku materiałów budowlanych, wpływająca na koszty budowy domów i mieszkań.

– W 2021 r. liczba rozpoczętych przez deweloperów mieszkań była rekordowa, ale już ostatnie miesiące zeszłego roku i początek 2022 r. to hamowanie. Coraz większa niepewność otoczenia, wysoka inflacja, rosnące koszty realizacji czy problemy z dostępnością kredytów powodowały zawirowania na rynku mieszkaniowym. Doszedł także najważniejszy czynnik, jakim jest wojna w Ukrainie i jej konsekwencje dla gospodarki polskiej i światowej – podkreśla z kolei szefowa działu badań rynku mieszkaniowego w JLL Aleksandra Gawrońska.

Gazeta podkreśla, że gdyby sierpniowa produkcja utrzymała się w kolejnych miesiącach, bilans 2022 r. zamknąłby się na ok. 110 tys. lokali w rozpoczętych inwestycjach. W 2023 r. byłoby to już 62 tysiące. Dane dotyczące pozwoleń na budowę sugerują jednak, że wielu deweloperów gra dziś na czas – firmy wstrzymują nowe inwestycje, ale zarazem starają się być gotowi na ich uruchomienie, gdy tylko koniunktura się poprawi.

– Deweloperzy, ograniczając nowe inwestycje, przygotowują się na zdecydowanie niższą skalę przyszłego popytu. Najciekawsze jest oczywiście pytanie, jak liczba wprowadzonych do realizacji mieszkań ma się do realnych możliwości sprzedaży – mówi Gawrońska. – Pozytywnym sygnałem może być utrzymująca się proporcja między liczbą rozpoczętych mieszkań a liczbą lokali z pozwoleniami na budowę. Widoczna przewaga pozwoleń może pomóc w przyszłości dość szybko rozpocząć inwestycje, kiedy sytuacja na rynku się poprawi.

„Rz” przypomina, że według danych BIG DATA RynekPierwotny.pl w siedmiu największych miastach deweloperzy w ciągu ośmiu miesięcy br. sprzedali 22,8 tys. mieszkań, o 37 proc. mniej niż rok wcześniej. W samym sierpniu sprzedali niecałe 2,5 tys. lokali, co było wynikiem gorszym rok do roku aż o 45 proc. (PAP)

ero/ akub/

Oprac. PZ

Dodaj firmę
Logo firmy Główny Urząd Nadzoru Budowlanego
Warszawa, ul. Krucza 38/42
Autopromocja

Źródło:

od 7 lat
Wideo

Kalendarz siewu kwiatów

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na luban.naszemiasto.pl Nasze Miasto