Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Szyje zajączki i kurki. Bydgoszczanka zbiera na wózek inwalidzki dla chorego dziecka

Katarzyna Piojda
Pani Nowakowa szyje i sprzedaje podobne kurki. Ktoś chętny?
Pani Nowakowa szyje i sprzedaje podobne kurki. Ktoś chętny?
- Nie pójdę do opieki społecznej, bo są ludzie biedniejsi od nas. Dorobię sobie zajączkami - mówi wdowa, które je szyje i sprzedaje. Tak zbiera pieniądze na wsparcie niepełnosprawnego dziecka.

Kobieta (nazwijmy ją: pani Nowakowa, bo nie chce nawet, żeby w gazecie ukazało się jej prawdziwe imię) mieszka sama z dzieckiem. Mąż zmarł 12 lat temu. Ona i dziecko nie mają bliższej rodziny.

- Jestem po dwóch zawałach i zapaleniu opon mózgowych, nogi mam schorowane, ale jakoś trzeba iść do przodu - mówi pani Nowakowa.

Zdrowe ręce

Ręce ma na szczęście zdrowe. - Dzięki nim mogę szyć zające i kurki, które potem sprzedaję po 20 złotych za sztukę, chodząc od sklepu do sklepu, od firmy do firmy - opowiada bydgoszczanka. - Czasem coś ode mnie klienci kupią. Czasem przegonią, traktują jak żebraka i wtedy robi mi się przykro, bo nie chciałam nikomu się narzucać. Muszę tylko osiągnąć cel.

A cel ma szczytny. - Odkładam pieniądze zebrane ze sprzedaży zajączków i kurek. Muszę mieć dla córki - dodaje pani Nowakowa.
Jej dziecko jest niepełnosprawne. - Zaczęło chorować, gdy miało kilka lat. Dwa lata temu choroba tak się nasiliła, że nie było innego ratunku, jak amputacja obu nóg - wspomina mama.

- Wpadłam na pomysł z tymi zającami na sprzedaż. Jak uzbieram 300 złotych, to pójdę do Narodowego Funduszu Zdrowia. Tam mam już zarezerwowany wózek inwalidzki dla mojej pociechy.

Znowu razem

Wcześniej wózek nie był potrzebny. Dziecko przez ponad 1,5 roku przebywało w szpitalach. Wróciło zimą. Cieszą się, że teraz wreszcie są razem.

Samotnej matce trudno jednak opiekować się córką. Właśnie z powodu braku wózka. - Mnie nie było stać, żeby za gotówkę kupić nowy - tłumaczy się kobieta.

Na razie więc, od paru miesięcy, dziecko pani Nowak siedzi ciągle w domu. Dosłownie siedzi. - Na kanapie mija mu dzień za dniem - precyzuje jego mama. - Jedynie je udźwignę i przeniosę do łazienki albo do kuchni, a tak to cały dzień spędza w swoim pokoju. Zimą nie było tak źle, bo przecież pogoda nie pozwalała wyjść na dwór. Gdy jednak zrobi się ciepło na dworze, chciałabym z dzieckiem wychodzić na spacer. Niech chociaż trochę przebywa wśród ludzi. Teraz jedynie nauczycielka przychodzi do nas, bo ma indywidualne nauczanie.

Bydgoszczanka przyznaje, że sił jej brakuje. I pieniędzy - tak samo. Dwie osoby żyją za około tysiąc złotych miesięcznie. Tyle wynosi renta Nowakowej. Połowę muszą przeznaczyć na czynsz i lekarstwa. Na tydzień zostaje im przeciętnie 120 złotych do wydania. Dobrze, że długów nie mają.

- Po pomoc do opieki społecznej nie pójdę - zarzeka się kobieta. - Są biedniejsi od nas ludzie, którym potrzebne jest wsparcie.

Bez paczki

Pytam panią Nowakową, czy może dla niej paczkę gazeta mogłaby ufundować na święta. - Nie, nie, ja dziękuję - odpowiada. - Dla nas dwóch upiekę babkę, zrobię sałatkę. Na całą Wielkanoc wystarczy.

Chciałaby natomiast, żeby sprzedaż zajączków lepiej szła, bo wtedy szybciej zdobędzie pieniądze na wózek.
- Zebrałam 100 złotych, brakuje jeszcze 200 - wylicza samotna matka.

Wideo: Info z Polski - 22.03.2018

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na kujawskopomorskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto