Tajemnicze kursy, zwierzenia, a także wycieczka do Zakopanego. Poznajcie historie taksówkarzy z Bydgoszczy i okolic
- Do taksówek codziennie wsiadają różni ludzie i nigdy nie wiadomo, na jaką osobę się trafi. Szczególnie nocą jest duża niewiadoma - przyznaje Jacek, któremu najbardziej utkwiła w głowie sytuacja sprzed roku, kiedy woził całą noc Polaka na co dzień mieszkającego w Szwecji. - Prosił, bym jechał bez celu, po prostu przed siebie. Czasami zatrzymywaliśmy się na stacji, by coś zjadł i zapalił papierosa. Miał ze sobą reklamówkę z kilkoma butelkami mocniejszych alkoholi - relacjonuje taksówkarz. - Pasażer opowiadał, że gdy miał 5-6 lat jego mama była poważnie chora i zostało jej kilka lat życia, dlatego wyjechała wraz z nim do Szwecji, bo wiedziała że tam czeka go lepsze życie niż w Polsce. Mówił, że gdy zmarła zaopiekowali się nim tak, że wyszedł na ludzi. Z rozmowy i z tego jak się zachowywał widać było, że ma problemy ze sobą i możliwe że popadł w depresję. Jeździliśmy 6 godzin, a na koniec podziękował mi za rozmowę, która pomogła mu wymazać z głowy złe myśli. Potrzebował tego. Poprosił też, żebym zabrał alkohol, bo jemu już nie jest potrzebny. Dodał, że następnego dnia wraca do Szwecji. To był bardzo inteligentny facet, który niestety nie miał w życiu lekko. Mam nadzieję, że jest z nim wszystko w porządku - kończy pan Jacek. Inna niesamowita historia do przeczytania na kolejnej stronie. Na stacji benzynowej klientka nie odstępowała taksówkarza ani na krok i udawała przed innymi jego partnerkę >>>>>>>